Policja z Białej Podlaskiej poinformowała o zatrzymaniu złodziei aut. Funkcjonariusze na miejscu znaleźli już tylko pozostałości zdemontowanego samochodu.Policjanci zajmujący się przestępczością przeciw mieniu, badali sprawę kradzieży osobowego forda. Jak ustalili policjanci, pojazd miał awarię i z tego powodu został zostawiony w miejscowości Swory (woj. lubelskie) niedaleko drogi krajowej.
Pijany kierowca, a do tego za kierownicą TIR-a to gigantyczne zagrożenie na drodze. To nie mogło się skończyć dobrze, mężczyzna stracił panowanie nad pojazdem. Zatrzymał go policjant poza służbą.Pijany kierowca jechał w środę 22 kwietnia przez Dzimierz (woj. śląskie) w kierunku Nowej Wsi. Kierował ciągnikiem siodłowym wraz z naczepą. Koło godziny 22.40 wypadł z drogi na ulicy Rzuchowskiej. Świadkiem zdarzenia był policjant po służbie.Pijany kierowca prowadził TIR-aKierujący ciężarówką nie dostosował prędkości do warunków i wypadł na łuku jezdni. W efekcie uszkodził dwa urządzenia bezpieczeństwa ruchu drogowego i skończył swój "manewr" w rowie. Pijany kierowca miał wyjątkowego pecha, bo jeszcze natrafił na policjanta.Policjant z rybnickiej drogówki w trakcie zdarzenia miał akurat wolne i przejeżdżał obok miejsca kolizji. Widząc zdarzenie drogowe, zatrzymał się, aby udzielić pomocy. Szybko wyczuł od kierowcy woń alkoholu, zdecydował się działać i zabrać mu kluczyki.Na miejsce została wezwana policja. Funkcjonariusze przebadali kierowcę ciężarówki alkomatem, okazało się, ze miał w organizmie 1,5 promila alkoholu. Został zatrzymany, teraz grozi mu nawet do 2 lat więzienia.
Motocyklista został przyłapany przez policję na łamaniu przepisów. Gdy próbowano go zatrzymać, podjął najgłupszą, możliwą decyzję. Zaczął uciekać, ale szybko tego pożałował.Motocyklista zwrócił uwagę funkcjonariuszy Wydziału Ruchu Drogowego w Pile (woj. wielkopolskie). Mężczyzna na oczach policjantów popełnił kilka wykroczeń, z przekroczeniem prędkości na czele. Policja podjęła interwencję, aby ukrócić drogowe wybryki.
Policja pochwaliła się zatrzymaniem legendarnego przestępcy specjalizującego się w kradzieży aut. Złodziej ps. "Lala" ukrywał się w powiecie Wołomińskim. Znaleziono także jego łupy i wspólnika.Policja puściła za "Lalą" list gończy, ale 36-letni przestępca ukrywał się przez trzy lata. W końcu wydział do walki z Przestępczością Samochodową Komendy Stołecznej Policji (KSP) wpadł na ślad poszukiwanego. Wraz z Samodzielnym Pododdziałem Kontrterrorystycznym Policji KSP wkroczono na prywatną posesję w Starych Lipinach (pow. wołomiński, woj. mazowieckie).
Pijany kierowca chyba niespecjalnie przejął się Światowym Dniem Trzeźwości, obchodzonym w czwartek 15 kwietnia. Nie dość, że kierował autem niedopuszczonym do ruchu, to był jeszcze kompletnie pijany. Próbował nawet uciec policji.Do zdarzenia z udziałem pijanego kierowcy doszło w rejonie miejscowości Giłwy (woj. warmińsko-mazurskie). Policjanci w trakcie patrolu zauważyli, że kierowca auta terenowego jedzie całą szerokością drogi, do tego na ich widok znacznie przyśpieszył. Funkcjonariusze dali mu sygnał do zatrzymania się.
Policja w Koszalinie ruszyła w pościg za kierowcą, który nie zatrzymał się do kontroli. Aby zakończyć jego ucieczkę, musieli użyć broni. Okazało się, że uciekinier był pijany.Policja brała udział w pościgu 14 kwietnia. Funkcjonariusze pełnili służbę przy ul. Młyńskiej w Koszalinie (woj. zachodniopomorskie). Zdecydowali się na zatrzymanie kierowcy opla, który akurat pojawił się w ich zasięgu wzroku. Mężczyzna zignorował sygnały policjantów.
SUV BMW został przerysowany kluczykami na całej długości. Właściciel zgłosił sprawę na policję. Okazało się, że sprawcą był 81-letni senior.Mężczyzna zaparkował swojego SUV-a marki BMW na jednej z ulic Augustowa (woj. podlaskie) w czwartek 15 kwietnia. Gdy właściciel wracał do auta, zauważył głębokie rysy na karoserii.Dzień później, mężczyzna zawiadomił augustowską komendę policji. Właściciel BMW podejrzewał, że ktoś celowo zarysował jego samochód.Rysa była na tyle głęboka, że trudno nie przyznać racji właścicielowi. Wyglądało to na uszkodzenie ostrym przedmiotem, np. gwoździem, czy kluczykami.Policjanci ustalili, że zdarzenie zostało zarejestrowane przez kamery monitoringu jednego z budynków. Na podstawie nagrania szybko udało się ustalić sprawcę.
Kradzieże samochodów nie są już tak powszechne jak w latach 90', ale to nie znaczy, że zjawisko kompletnie zniknęło. Ten złodziej próbował ukraść kobiecie auto z myjki. Jednak właścicielka nie dała sobie w kaszę dmuchać.Policja zatrzymała dwóch mężczyzn podejrzanych o usiłowanie kradzieży samochodu. Wpadli po nieudanym skoku, który udaremniła właścicielka auta.Do zdarzenia doszło 11 kwietnia koło godziny 21.20 na stacji paliw w Bolkowie (woj. dolnośląskie). Kobieta przyjechała w aucie marki Audi, aby umyć swój samochód na myjni samoobsługowej.Gdy właścicielka myła samochód, do drzwi podszedł mężczyzna w koszulce z napisem POLICJA. Miało to zapewne uśpić czujność ofiary.Następnie sprawca otworzył drzwi i zobaczył kluczyki w stacyjce, podjął próbę kradzieży. Kobieta jednak błyskawicznie zareagowała i potraktowała mężczyznę myjką.Biorąc pod uwagę, jak wysokie jest ciśnienie na takiej myjce, złodziej dostał nie lada nauczkę. Kobieta wsiadała na chwilę do auta (prawdopodobnie zabrała kluczyki), po czym jakby nigdy nic wróciła do mycia karoserii.Podejrzany o kradzież auta został szybko złapanyPo umyciu pojazdu właścicielka audi zadzwoniła na policję, powiadomić o próbie kradzieży. Funkcjonariusze w trakcie patolu natrafili na poszukiwany pojazd, którym oddalił się złodziej.29-letni sprawca został zatrzymany wraz z 31-letnim kolegą, prawdopodobnie wspólnikiem. W bieliźnie rabusia, policjanci znaleźli ukryte narkotyki.Obaj mężczyźni spędzili noc w areszcie. Dzień później usłyszeli zarzuty od Prokuratury Rejonowej w Kamiennej Górze. Obaj odpowiedzą za próbę kradzieży samochodu.Młodszy z mężczyzn odpowie także za posiadanie narkotyków oraz noszenie ubioru z napisem POLICJA). Sprawcy są pod dozorem policji.Pamiętajmy, żeby podczas mycia samochodu zabrać klucze ze stacyjki. Mało kto zamyka pojazd w trakcie wizyty na myjni, ale nie twórzmy złodziejom okazji i przynajmniej nie zostawiajmy w środku cennych przedmiotów.Źródło: Policja Dolnośląska
W sobotę, 10 kwietnia, dyżurny z Komendy Stołecznej Policji otrzymał zgłoszenie dotyczące wypadku, do którego doszło we wsi Nadma (pow. wołomiński, gmina Radzymin, woj. mazowieckie).Pasjonaci motocrossu znaleźli nasyp przy drodze i wpadli na pomysł, aby przez tę drogę przeskakiwać.
Do nieprawdopodobnej sytuacji doszło w piątek, 9 kwietnia, w Lublinie. Okazuje się, że życie potrafi pisać niewiarygodne scenariusze. Sami musieliśmy sprawdzić tę informację w kilku źródłach, bo ciężko było w nią uwierzyć.Funkcjonariusz Wydziału Wywiadowczego podczas dnia wolnego jechał motocyklem. Policjant zatrzymał się na skrzyżowaniu ulic Romera i Diamentowej i oczekując na zielone światło, poczuł charakterystyczny zapach marihuany.Gdy funkcjonariusz odwrócił się do tyłu, zauważył kierowcę audi, który palił coś w samochodzie. Policjant cofnął się i przez okno zapytał mężczyznę, czy to marihuana.27-latek ze spokojem potwierdził podejrzenia mundurowego i zaproponował „skręta”. Policjant musiał być zaskoczony "szczodrością" kierowcy AudiPo niespodziewanej propozycji policjant wylegitymował się i poprosił kierowcę o zjechanie w bezpieczne miejsce.Wkrótce przybyli na miejsce policjanci na służbie, którzy podczas przeszukania samochodu, odnaleźli aż 40 gramów narkotyku. 27-latek odpowie przed sądem za posiadanie środków odurzających oraz kierowanie pod wpływem narkotyków.Grozi mu kara do 3 lat więzienia, wysoka grzywna oraz zakaz kierowania pojazdami.Źródło: lublin.policja.gov.pl
16 kwietnia, około 6:36 doszło do tragicznego wypadku w miejscowości Mierzęcice (woj. śląskie). Na drodze S1, między węzłami Lotnisko i Mierzęcice zderzyło się ze sobą pięć pojazdów. W zdarzeniu brał udział samochód osobowy z przyczepą kempingową (uszkodzenia pojazdu są tak poważne, że początkowo zakładano, że był kamperem) oraz dwa auta osobowe i dwie ciężarówki. Osiem osób zostało rannych. Zginęło trzymiesięczne niemowlę i jego matka.>Około 6:36, przed wiaduktem na DK78, kierowca forda galaxy z przyczepą campingową nagle zjechał na przeciwległy pas ruchu i zderzył się z jadącą z naprzeciwka ciężarówką. Następnie w osobówkę wjechało auto ciężarowe, bus i kolejny samochód osobowy.Z przyczepy kempingowej holowanej przez forda kompletnie nic nie zostało.
Do zdarzenia doszło w Zadąbrowie koło Przemyśla (woj. podkarpackie). W czwartek, 1 kwietnia 2021 roku policja oraz funkcjonariusze Krajowej Administracji Skarbowej z Podkarpackiego Urzędu Celno-Skarbowego w Przemyślu próbowali zatrzymać podejrzanego kierowcę.Służby otrzymały informację, że kierujący autem marki Audi 45-latek może transportować znaczne ilości narkotyków.Służby zdecydowały o jego natychmiastowym zatrzymaniu. Ustawiły się w miejscowości Zadąbrowie i oczekiwały na przyjazd podejrzanego. Kierowca audi a4 po zauważeniu wezwania do zatrzymania postanowił uciekać.
Do zdarzenia doszło w środę, 14 kwietnia, rano. Do dyżurnego komisariatu w Chełmży (woj. kujawsko-pomorskie) wpłynęło zgłoszenie o kradzieży auta marki Citroen Xsara Picasso. Właściciel pojazdu poinformował, że jego samochód zginął w nocy z niestrzeżonego parkingu przy ul. Frelichowskiego.
Do zdarzenia doszło w ubiegły piątek, 9 kwietnia, w Szprotawie (woj. lubuskie). Funkcjonariusz policji referatu kryminalnego z Komisariatu Policji w Szprotawie, podczas dojazdu do miejsca pełnienia służby zauważył kierującego samochodem marki Renault poszukiwanego 24-latka.Policjant zaalarmował kolegów na służbie, którzy niedługo później zjawili się na miejscu. Kierowca był podejrzewany o udział w kradzieży z włamaniem- "Mężczyzna był poszukiwany w sprawie kradzieży z włamaniem do piwnicy" - powiedział serwisowi polsatnews.pl sierżant Arkadiusz Szlachetko z Komendy Powiatowej Policji w Żaganiu. 24-latek miał też na koncie kilka wcześniejszych przestępstw. Podczas próby zatrzymania renault twingo gwałtownie ruszyło i potrąciło funkcjonariusza. Do zdarzenia doszło w ubiegły piątek, 9 kwietnia. Poszukiwany cofnął pojazd i utknął na skarpie rzeki BóbrNie mając innej drogi ucieczki, otworzył drzwi i wskoczył w nurt. Mężczyzna za wszelką cenę chciał uniknąć zatrzymania - dlatego wskoczył do rzeki i postanowił uciec wpław przed wymiarem sprawiedliwości. Zobacz także: Subaru staje do wyścigu z Lamborghini. Kierowca supersamochodu był bez szans - Wideo W pozostawionym pojeździe funkcjonariusze znaleźli susz roślinny Po krótkim pościgu został zatrzymany przez byłego policjanta, który przypadkowo przebywał w pobliżu i widział zaistniałą sytuację.24-latek usłyszał zarzuty niezatrzymania się do kontroli drogowej, kradzieży z włamaniem, czynnej napaści na funkcjonariusza oraz posiadania środków odurzających. Grozi mu kara do 10 lat więzienia. Sąd Rejonowy w Żaganiu zastosował wobec 24-latka środek zapobiegawczy w postaci aresztu na okres trzech miesięcy.Źródło: PolsatNewsWidziałeś coś nietypowego na drodze? Koniecznie napisz do nas na adres: [email protected] - to portal poświęcony motoryzacji, temu, co dzieje się na polskich drogach i Wam - kierowcom. Dodaj nas do ulubionych w przeglądarce. Masz ciekawy temat? Napisz na [email protected] lub daj nam znać na facebookowym profilu zDrogi.plArtykuły polecane przez redakcję zDrogi.plPrzerażający wypadek. TIR wpadł w poślizg i uderzył w osobówkę - WideoAuto spadło z podnośnika. Prosto na trzech mechaników - WideoKierowca BMW jechał zdecydowanie za szybko. Zaliczył efektowny lot - Wideo
Do scen rodem z filmu akcji doszło w środę, po godzinie 21:00, w centrum Koszalina (woj. zachodniopomorskie).Patrolujący ulice miasta policjanci dostrzegli opla poruszającego się na kołobrzeskich numerach rejestracyjnych. Pojazd poruszał się ul. Młyńską i, gdy dojeżdżał do ul. Zwycięstwa, funkcjonariusze, włączając sygnały świetlne, kazali kierowcy zatrzymać pojazd na wysepce autobusowej przy miejskim ratuszu.Kierowca nie zatrzymał się do kontroli. Policjanci ruszyli za nimKierowca zignorował polecenie mundurowych i pojechał dalej. Opel skręcił w ul. Połtawską, a następnie zawrócił na rondzie i wjechał na parking przy pobliskim sklepie. Tam funkcjonariusze zablokowali mu wyjazd i przystąpili do zatrzymania.Jeden z policjantów zbliżył się do auta od strony pasażera i otworzył drzwi w celu zabrania kierowcy kluczyków. Wówczas opel nagle zaczął się cofać i przejechał policjantowi po stopach.Zobacz także: Subaru staje do wyścigu z Lamborghini. Kierowca supersamochodu był bez szans - WideoAuto uderzyło w stojący w pobliżu samochód nauki jazdy, w którym znajdował się kursant z instruktorem. Policjanci oddali strzały ostrzegawcze - kierowca jednak wciąż się nie zatrzymywał.Mundurowi podjęli decyzję o unieruchomieniu pojazdu i przestrzelili opony opla. Dopiero wtedy udało się zatrzymać kierowcę.Policjanci zatrzymali kierowcę. Był pod wpływem alkoholuZa kierownicą siedział 52-letni obywatel Ukrainy. Badanie alkomatem wykazało, że miał w organizmie 1,6 promila alkoholu.W zdarzeniu nikt nie ucierpiał. Osoby znajdujące się w aucie nauki jazdy nie wymagały hospitalizacji. Sprawą nieodpowiedzialnego kierowcy zajmie się koszalińska prokuratura.Mężczyzna odpowie za niezatrzymanie się do kontroli drogowej, prowadzenie pod wpływem alkoholu i doprowadzenie do kolizji oraz potrącenie funkcjonariusza.Źródło: Interia.plWidziałeś coś nietypowego na drodze? Koniecznie napisz do nas na adres: [email protected] - to portal poświęcony motoryzacji, temu, co dzieje się na polskich drogach i Wam - kierowcom. Dodaj nas do ulubionych w przeglądarce. Masz ciekawy temat? Napisz na [email protected] lub daj nam znać na facebookowym profilu zDrogi.plArtykuły polecane przez redakcję zDrogi.plAuto spadło z podnośnika. Prosto na trzech mechaników - WideoDwa tragiczne wypadki w Lubelskim. Zakochani wjechali autami w drzewaZlot motocyklistów trafi pod lupę prokuratury i sanepidu. Posypią się kary?
Kompletnie pijany 24-latek z Wrześni wsiadł za kółko i próbował wyjechać z parkingu. Nieodpowiedzialny kierowca nieporadnie manewrując swoją hondą zniszczył stojące w pobliżu pojazdy.Niepokojące hałasy zwróciły uwagę jego sąsiadów - jeden z nich chwycił za telefon i nagrał wyczyny mężczyzny. Do zdarzenia doszło 12 kwietnia około godziny 20:00.Mężczyzna miał problem z opuszczeniem parkingu. Rozbijał stojące obok pojazdy24-latek dokonał poważnych zniszczeń na jednym z osiedli przy ulicy Gdańskiej we Wrześni (woj. wielkopolskie). O zdarzeniu zaalarmowano policjantów z Wydziału Prewencji Komendy Powiatowej Policji.Mieszkańcy podali rysopis sprawcy i poinformowali, że doprowadził do kilku kolizji z ogrodzeniem i innymi samochodami. Mężczyzna ostatecznie uderzył w dom przy ul. Gdańskiej, a po wszystkim uciekł pieszo z miejsca wypadku.Zobacz także: Subaru staje do wyścigu z Lamborghini. Kierowca supersamochodu był bez szans - WideoPrzybyły na miejsce patrol zastał dwie uszkodzone Hondy: Civic oraz Accord24-latek niedługo później został zatrzymany na ulicy Kwidzyńskiej. Mieszkaniec Wrześni został poddany badaniu alkomatem, które wykazało, że miał ponad 1,8 promila alkoholu we krwi, a stężenie alkoholu jeszcze rosło.Mężczyzna trafił do Szpitala Powiatowego we Wrześni, gdzie pobrano mu krew do dalszych badań. Przy okazji policjanci odkryli, że 24-latek nie miał uprawnień do kierowania pojazdami. Następnie policjanci wzięli się za ustalenie osób, które materialnie ucierpiały w tym zdarzeniu. Okazało się, że 24-latek swoją Hondą Accord krążył między ulicą Pilską a Gdańską.Mężczyzna łącznie uszkodził cztery pojazdy: dwie Hondy Civic, Fiata Punto i Volkswagena Tourana. Ponadto, przy ulicy Gdańskiej oraz Grunwaldzkiej, zniszczył ogrodzenia dwóch posesji przy ulicy Gdańskiej oraz Grunwaldzkiej.Mężczyzna za jazdę pod wpływem alkoholu oraz spowodowanie zagrożenia w ruchu drogowym odpowie przed sądem.Mł. insp. Andrzej Borowiak, rzecznik prasowy komendanta wojewódzkiego policji w Poznaniu , opublikował na Twitterze nagranie z tego zdarzenia.
Już ponad rok minął od historycznego lotu Suzuki Swift, do którego doszło na rondzie w Rąbieniu pod Aleksandrowem Łódzkim (woj. łódzkie). Tego dnia 41-letni kierowca japońskiego autka stał się sławny na cały świat.Choć jego imię i nazwisko nie zostanie zapamiętane, to o jego wyczynie mówili wszyscy.Jego Suzuki Swift z ogromną prędkością wjechało na rondo im. ks. Kanonika Andrzeja Mikołajczyka, z dużą prędkością i poleciało w powietrze. Jak ustalono potem - małe autko wylądowało 64 metry dalej, na terenie miejscowej parafii. Do dziś mężczyzna czeka na wyrok sądu.Do zdarzenia doszło 12 kwietnia, około godziny 18:15. 41-latek gnał drogą krajową nr 71 od strony Aleksandrowa Łódzkiego w kierunku Pabianic. Jak się potem okazało, jechał nocować do kolegi po kłótni z ukochaną.Prawdopodobnie nawigacja pokierowała go "na rondzie prosto" - tak też uczyniłW Rąbieniu mężczyzna z ogromną prędkością wjechał na wysepkę na rondzie. Jego auto wzbiło się w powietrze i wylądowało kilkadziesiąt metrów dalej, ścinając po drodze drzewo na wysokości... 7 metrów!Zobacz także: Subaru staje do wyścigu z Lamborghini. Kierowca supersamochodu był bez szans - WideoSuzuki przeleciało nad pomnikiem Jana Pawła II i uderzyło w budynek kościoła pw. Zwiastowania Pańskiego Przytomnego, ale zakleszczonego w samochodzie kierowcę musieli wyciągać strażacy przy użyciu specjalistycznego sprzętu. 41-latek został przetransportowany do szpitala. Jak się potem okazało miał 2,8 promila alkoholu we krwi.> W maju 2020 roku mężczyzna usłyszał zarzuty kierowania samochodem w stanie nietrzeźwości oraz sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym. 41-latek oczywiście stracił prawo jazdy. Do Sądu Rejonowego w Zgierzu trafił już akt oskarżenia przeciwko mężczyźnie, a wkrótce odbędzie się pierwsza rozprawa."Lotnik z Rąbienia" przyznał się do zarzuconych przestępstw i wyraził skruchę. Zdradził również, że w dniu zdarzenia, po kłótni z partnerką, wypił 300 gramów wódki i piwo. Następnie wsiadł do samochodu i ruszył w drogę z Aleksandrowa Łódzkiego do Łodzi, gdzie miał zamiar przenocować u znajomego.Mężczyzna podobno kontaktował się z proboszczem uszkodzonego kościoła, aby naprawić wyrządzone szkody.W styczniu na aukcję osobliwości zorganizowanej przez Aleksandrów Łódzki, trafiła felga z legendarnego Suzuki. Dochód z jej sprzedaży trafił na WOŚP. Niestety ciężko znaleźć informację o tym, za ile udało się ją wylicytować zwycięzcy.