40 proc. ankietowanych popiera zabranie prawa jazdy za spowodowanie wypadku
Prawo jazdy obecnie można stracić choćby za jazdę pod wpływem alkoholu, czy przekroczenie prędkości o 50 km/h w terenie zabudowanym. Pojawiła się jednak dyskusja na temat zabierania uprawnień za spowodowanie wypadku. Prawie 40 proc. poparło ten pomysł, niemal tyle samo się z nim nie zgodziło.
Prawo jazdy zabrane za spowodowanie wypadku. Prawie 40 proc. ankietowanych jest za
Prawo jazdy czasem jest zabierane przez sąd przy szczególnych wypadkach. Nie ma jednak przepisu, który nakazuje zrobić to z urzędu sprawcy takiego zdarzenia drogowego. Temat wybadało UCE Research oraz SYNO Poland dla Helper CPP.
Warto zaznaczyć, że ankietowanym wyjaśniono różnice między kolizją a wypadkiem, tak aby zapobiec niedopowiedzeniom. Okazało się, że 39 proc. z badanych stwierdziło, że sprawcy wypadków powinni mieć obligatoryjnie zabierane prawo jazdy.
Przeciwko takiemu pomysłowi opowiedziało się 37,6 proc. badanych, można więc śmiało zaryzykować stwierdzenie, że różnice mieszczą się w granicach błędu statystycznego. 23,4 proc. z ankietowanych nie miało opinii na ten temat. Częściej kobiety niż mężczyźni popierali obligatoryjne odebranie prawa jazdy. Najczęściej były to osoby w wieku 23-35 lat, a najmniej 18-22 lata.
21,8 proc. ankietowanych wskazywało, żeby odbierać prawo jazdy na 2 lata. 19,3 proc. było za okresem kary od 6 do 12 miesięcy, a 14 proc. za półrocznym. Od roku do czterech lat bez prawa jazdy poparło 9,4 proc., zaś dożywotnio 8,4 proc. Karę na okres 4-6 lat wskazało 6,1 proc., a dożywotnio 8,4 proc. 14,5 proc. nie miało zdania.
Strata prawa jazdy pod lupą ekspertów
- Podział społeczeństwa w tej kwestii może wynikać z braku wiedzy prawnej oraz przekazu medialnego. Bardzo często wypadek nie jest wynikiem działania jednostronnego, a błędów popełnionych przez kilka stron. Jeśli nasilenie winy nie jest duże, to sądy nie orzekają tego środka karnego. A typowy wyrok to rok w zawieszeniu na 3 lata - mówił prezes Alter Ego - Stowarzyszenia Pomocy Poszkodowanym w Wypadkach i Kolizjach Drogowych, Janusz Popiel.
Przedstawiciel stowarzyszenia Alter Ego zwraca uwagę na osoby, które mimo zabrania prawa jazdy dalej wsiadają za kierownicę. Jego zdaniem należałoby wprowadzić dla takich osób dozór, np. w postaci opaski na nogę. Gdyby szybko się przemieszczał, można by uznać, że siedzi za kierownicą.
Trudno jednak nie uznać tego pomysłu Janusza Popiela za absurdalny. Równie dobrze taki delikwent może przemieszczać się wtedy pociągiem, bądź być wieziony jako pasażer. Nie tylko byłoby to niepotrzebnym angażowaniem służb, ale też sporym naruszeniem prywatności.
Z kolei jak twierdzi w rozmowie z ceo.pl dr Wojciech Korchut, psycholog z Uniwersytetu SWPS, statystyki nie wyglądają tak źle. Byłoby znacznie gorzej gdyby więcej osób broniło sprawców groźnych wypadków. Jego zdaniem trzeba by pomyśleć o procedurach prawnych, które pozwalałby przywrócić uprawnienia w razie wyjaśnienia sytuacji, bo do wypadków dochodzi z wielu przyczyn.
Korchut zaznacza, że gdy np. lekarz operuje pod wpływem alkoholu, wszyscy wymagają, żeby go ukarać. Twierdzi również, że kierowcy są traktowani przez społeczeństwo z pobłażaniem, a młoda osoba, która dostaje samochód dostaje "potencjalną broń". O ile można się zgodzić z tym, że jazda autem wiąże się z odpowiedzialnością, to trudno nie odnieść wrażenia, że sprowadzanie każdego młodego kierowcy do potencjalnego zabójcy to spora przesada.
Badanie wykonano metodą CAWI, czyli w formie ankiety elektronicznej przez UCE Research oraz SYNO Poland dla Helper CPP. Odbyło się pod koniec stycznia 2021 roku, udział w nim wzięło 1009 Polaków w wieku 18-80 lat.
Źródlo: ceo.pl
Artykuły polecane przez redakcję zDrogi.pl
- Kierowca nie miał żadnych szans na reakcję. Stado jeleni przeskoczyło nad BMW - Wideo
- Koszmar na DK12. Osobowy Opel z impetem wbił się w TIR-a
- Policjanci znaleźli poszukiwaną, wpadła gdy przechodziła przez jezdnię