ZDrogi.pl > Aktualności > FSC Żuk wystawiony za 125 tys. zł. Jest niemal fabrycznym stanie
Konrad Karpiuk
Konrad Karpiuk 19.03.2022 14:55

FSC Żuk wystawiony za 125 tys. zł. Jest niemal fabrycznym stanie

zuk-fabryczny-przebieg
Materiały Producenta

FSC Żuk raczej nigdy nie kojarzył się z drogim autem. Choć zniknął z codziennego ruchu i jest traktowany jako zabytek, sześciocyfrowe kwoty nawet za ładne egzemplarze zdają się być oderwane od rzeczywistości. Ten został jednak wystawiony za 125 tys. zł.

FSC Żuk przez lata był stałym obrazem na ulicach polskich miast i wsi. Z czasem był zastępowany przez Lubliny, oraz nowocześniejsze auta dostawcze sprowadzane z zachodu. Polski dostawczak był dosyć długo produkowany, bo od 1959 roku do 1998. Po latach autem zainteresowali się miłośnicy klasyki, choć ze względu na skalę produkcji, ich ceny nie wystrzeliły drastycznie w górę.

FSC Żuk z przebiegiem niespełna 400 km

Oczywiście za dobrze utrzymanego Żuka, do tego w wyjątkowej wersji (np. tak zwanego "smutka", czy z pierwszych lat produkcji z malowanymi pasami na nadwoziu) trzeba zapłacić nieco więcej. Niemniej kwota 125 tys. za dostawczaka produkowanego w Lublinie wydaje się absurdalna. Właściciel tłumaczy jednak wyjątkowość swojego egzemplarza niezwykle niskim przebiegiem.

>

Według właściciela samochód ma przebieg 392 km. Wystawiający opisuje, że auto w 1981 roku kupił rolnik, który raz go załadował warzywami i usłyszał na targu "jak może tak pięknym autem wozić cebulę?". Najwidoczniej wziął sobie te słowa do serca, bo powiesił pojazd na łańcuchach (aby nie zniszczyć opon) i przez około 40 lat go tak przechowywał. Aż w końcu trafił do obecnego właściciela.

FSC Żuk za 125 tys. zł. Czy cena jest jakkolwiek zasadna?

Patrząc po zdjęciach na stan silnika, który nie zdążył się nawet ubrudzić od wycieków oleju, nie ma powodów, aby nie wierzyć w historię właściciela. Podobno motor pali po przekręceniu kluczyka, choć nie wiem, czy to dobry pomysł, aby odpalać auto po takim postoju. Sam Żuk faktycznie wygląda, jakby nie ruszał się ze stodoły przez 40 lat, choć w ocenie nie pomagają nie najlepsze zdjęcia i gruba warstwa kurzu. Właściciel twierdzi, że kurz również jest oryginalny i ma 40 lat. Nie wiem, czy istnieją samochodowi fetyszyści kurzu, ale jeśli jacyś są, to powinni już jechać z lawetą.

>

Żuk nigdy nie został zarejestrowany, właściciel ma dowód zakupu i książkę auta. Sprzedający zachwala, że to ewenement na skalę światową i jedyny taki egzemplarz na świecie, a także gratka dla pasjonatów i prawdziwych kolekcjonerów. Pytanie jednak, czy istnieje szalony i "prawdziwy" kolekcjoner, który będzie w stanie zapłacić sześciocyfrową kwotę za Żuka? Sam w to wątpię, ale to już zweryfikuje rynek. Link do ogłoszenia.

Widziałeś coś nietypowego na drodze? Koniecznie napisz do nas na adres: [email protected]

zDrogi.pl - to portal poświęcony motoryzacji, temu, co dzieje się na polskich drogach i Wam - kierowcom. Dodaj nas do ulubionych w przeglądarce. Masz ciekawy temat? Napisz na [email protected] lub daj nam znać na facebookowym profilu zDrogi.pl

Artykuły polecane przez redakcję zdrogi.pl

Źródło: Giełda Klasyków

Tagi: Klasyki
Powiązane