Policja złapała pirata drogowego jadącego o 100 km/h za szybko
Policja złapała pirata drogowego
Policja w Siewierzu (powiat będziński, woj. śląskie) na Drodze Krajowej numer 91 zauważyła kierowcę hyundaia coupe, który jechał ze znaczną prędkością. Wideorejestrator nagrał jego przewinienia.
Jak widać na nagraniu, na drodze było ograniczenie prędkości do 70 km/h. Urządzenie rejestrujące wskazało pomiar wysokości 170,4 km/h, czyli aż 100 km/h ponad limit.
`Jeleń wtargnął na drogę w czasie przejażdżki. Motocyklista wystrzelił jak z procy - WideoCzytaj dalej
Kierowcą hyundaia 27-latek z Dąbrowy Górniczej. Kierowca był trzeźwy. Za swoje niebezpieczne zachowanie otrzymał mandat wysokości 400 zł oraz 10 punktów karnych.
Policja ukarała pirata drogowego mandatem. Na wyższe kary nie pozwala taryfikator
Kierowca może mówić o sporym szczęściu, nie tylko dlatego, że nie spowodował wypadku, ale także ze względu na wysokość kary. Gdyby przekroczył o tyle prędkość w terenie zabudowanym, straciłby prawo jazdy.
Swego czasu rząd sondował możliwość wprowadzenia na terenie niezabudowanym podobnego przepisu co w zabudowanym. Wtedy niezależnie od tego, czy przekraczalibyśmy prędkość na autostradzie, czy w mieście, 50 km/h ponad limit oznaczałoby zatrzymanie prawa jazdy.
Podnoszono również dyskusję na temat wysokości mandatów za przekroczenie prędkości. W związku m.in. z inflacją, czy wzrostem zarobków, obecne kwoty mandatów wydają się bardzo niskie, w efekcie straciły funkcję wychowawczą.
Oczywiście 400 zł dla osoby pracującej za minimalną płacę to spora suma. Jednak w przypadku osoby zamożnej, która kupuje drogi, sportowy samochód i szaleje nim na publicznych drogach to "drobniaki". Dla niektórych warte ryzyka, a zagrożenie przecież wcale nie jest mniejsze.
Dlatego pojawiały się też propozycje, aby uzależnić wysokość mandatów od zarobków. Tak, aby były dotkliwe, miały funkcję wychowawczą, ale też np. nie pozbawiły środków do życia osoby mniej zamożnej.
Policja może tylko apelować. Przy obecnym taryfikatorze nie mają wiele pola do popisu
Oba pomysły ostatecznie upadły, choć rząd niedawno wprowadził kilka innych zmian w przepisach ruchu drogowego (więcej pisaliśmy o nich tutaj). Policji pozostało więc jedynie egzekwowanie prawa zgodnie z obowiązującym taryfikatorem i apelowanie do kierowców o rozsądek.
- Bardzo często kierowcom wydaje się, że jadąc szybko, zaoszczędzą dodatkowe kilka minut. Niektórym chodzi z kolei o chwilowy przypływ adrenaliny. Niestety nikt nie zastanawia się, co się stanie, jeśli dojdzie do zdarzenia drogowego. W najlepszym wypadku uszkodzone zostaną samochody, natomiast w najgorszym - ktoś może stracić zdrowie, a nawet życie… - czytamy na stronie policji.
Źródło: Policja