Holował auto na autostradzie. Zgubił ciągnięte auto i odjechał
Skandaliczne zachowanie kierowcy czerwonego dostawczaka na jednej z polskich autostrad. Wideo przedstawia samochód, który jadąc autostradą holuje Toyotę Celicę. Jest to niezgodne z przepisami, ale to nie jedyny "grzech" kierującego zespołem pojazdów.
Nagranie zarejestrowano w sobotę 12 września. Około godziny 15.30 autor jechał autostradą A2 w kierunku Warszawy. Przed węzłem Konotopa zastał wyprzedzony przez auto dostawcze, które ciągnęło na holu samochód osobowy. Na pojeździe holowanym nie było nawet trójkąta ostrzegawczego. Chwilę później oba pojazdy zmieniły pas bez sygnalizowania tego manewru.
Pamiętajmy, że na autostradzie holowanie jest dozwolone jedynie przez pojazdy, które są do tego przeznaczone. Kierujący czerwonym dostawczakiem kompletnie się tym nie przejmował. Co gorsza, holując inny pojazd pozwalał sobie, m.in. na wyprzedzanie bez użycia kierunków, czy jazdę lewym pasem. Znacznie też przekroczył "rozsądną" prędkość - według świadków "holownik" gnał około 120 km/h. To znacznie więcej niż rozsądne 60 km/h...
W pewnym momencie hol się zerwał, a czerwony dostawczak zatrzymał się dopiero półtora kilometra dalej. Pasażerowie auta jakby nie zauważył, że Toyota się odczepiła - wyjaśnia autor nagrania w rozmowie z TVN 24.
- Panowie w aucie wyglądali, jakby w ogóle nie przejęli się sytuacją, wydawali się wręcz ubawieni.
Nagranie udostępniamy poniżej:
Finał tej historii zaskakuje chyba jeszcze bardziej, niż wideo.
Policja umorzyła postępowanie w sprawie niebezpiecznego holowania na autostradzie A2. Kierowca, który w trakcie wyprzedzania zgubił ciągnięty pojazd, nie został ukarany. Konsekwencji nie poniosła również osoba siedząca za kierownicą holowanego samochodu.
Jak podaje portal tvn24.pl:
Policjanci przez kilka miesięcy próbowali ustalić, kto siedział za kierownicą obu pojazdów. - Czynności przeprowadzone w ramach pomocy prawnej nie doprowadziły do ustalenia osoby, która kierowała samochodem holującym. Właściciel pojazdu nie wskazał, kto tym pojazdem kierował w dniu popełnienia wykroczenia. Został ukarany mandatem na podstawie artykułu 96 Kodeksu wykroczeń - przekazała nam pod koniec ubiegłego roku Marta Słomińska z Komendy Powiatowej Policji w Pruszkowie. Wysokość mandatu została określona na 100 złotych przez jednostkę policji, która w ramach pomocy prawnej przesłuchiwała właściciela busa.
Policjanci dotarli również do właściciela holowanego samochodu. - Podobnie jak przy pierwszym pojeździe, tak i w przypadku toyoty właściciel nie wskazał osoby, która w dniu zdarzenia kierowała pojazdem. Właściciel toyoty także został ukarany mandatem karnym kredytowanym za niewskazanie kierującego - informuje Karolina Kańka z komendy w Pruszkowie. Ta osoba również musi zapłacić 100 złotych kary.
Policjantka wyjaśnia, że postępowanie w tej sprawie zostało umorzone w związku z niewykryciem sprawców. Ich zidentyfikowanie na podstawie nagrania nie było możliwe, bo na żadnym z ujęć nie widać osób siedzących w fotelu kierowcy. W polskim prawie nie ma przepisów pozwalających na to, by w razie niewskazania sprawcy wykroczenia kara za jego popełnienie spadała na właściciela pojazdu.
Artykuły polecane przez redakcję zDrogi.pl
-
Kraków. Pan Andrzej potrzebował pieniędzy. Zamiast żebrać, wymienia ludziom wycieraczki
-
Samochód został zmiażdżony jak puszka. Zadecydował błąd kierowcy ciężarówki - Wideo
-
Fatalny finał wyścigu z Porsche 911. Motocyklista zapłacił za nadmierną pewność siebie - Wideo
Widziałeś coś nietypowego na drodze? Koniecznie napisz do nas na adres: redakcja@zdrogi.pl
zDrogi.pl - to portal poświęcony motoryzacji, temu, co dzieje się na polskich drogach i Wam - kierowcom. Dodaj nas do ulubionych w przeglądarce. Masz ciekawy temat? Napisz na redakcja@zdrogi.pl lub daj nam znać na facebookowym profilu zDrogi.pl