Kierowca wyprosił z autobusu rodzinę rowerzystów. Nagranie z monitoringu "zniknęło"
Jeszcze w czerwcu Gazeta Wyborcza pisała o sytuacji, w której z autobusu wyproszono rodziców z 5-letnią córką. Problemem były rowery wprowadzone do autobusu. Okazało się, że sprawa wciąż nie została rozwiązania.
Do zdarzenia doszło w Warszawie. Jak pisze GW, mężczyzna i jego 5-letnia córka chcieli przejechać dwa przystanki, z placu Trzech Krzyży w stronę Łazienek. Mieli ze sobą rowery, które umieścili w miejscu do przewozu wózków, ale żadnych w tym momencie nie było. Autobus miał być niemal pusty.
Kierowca autobusu próbował ich wyprosić. Twierdził, że rowery zagrażają bezpieczeństwo pasażerów. Z racji, że pasażerowie nie chcieli ustąpić, na miejsce wezwano policję. Według relacji czytelniczki GW policjanci mieli być agresywni i "nie zważać na płaczącą 5-latkę". Stwierdzili, że to kierowca decyduje, czy rowerzyści mogą przejechać.
Czytelniczka GW wskazuje, że policjanci grozili mandatem za zakłócanie przejazdu autobusu, czy użyciem "środków przymusu bezpośredniego" . Mieli być również nieumundurowani, nie wylegitymować się i podjechać nieoznakowanym pojazdem. Sprawa do dziś nie została rozwiązania, a monitoring najwyraźniej jej nie wyjaśni.
Monitoring nie pomoże w ustaleniu, czy słusznie wyproszono rodzinę z rowerami
Kobieta, która złożyła skargę na MZA ponownie zgłosiła się do Gazety Wyborczej. Przewoźnik miał przekazać informację, że nagranie monitoringu jest niedostępne ze względów technicznych. Sam kierowca zeznał, że kobieta postawiła rower dziecięcy na siedzeniach, a drugi rower miał blokować przestrzeń dla pasażerów.
Służby miały zostać wezwane na miejsce, gdyż — zdaniem kierowcy — pasażerowie nie reagowali na jego polecenia. MZA uznało, że nie jest w stanie ocenić obiektywnie zdarzenia ze względu na rozbieżności w relacjach piszącej skargi i pracownika przewoźnika.
Kobieta w liście do GW stwierdziła, że kierowca "bezczelnie kłamie". Poinformowała również, że nikt nie stawiał rowerka na siedzenia, a na początku jej nie było na miejscu. Dodała także, że dotarła na miejsce później, żeby odebrać dziecko. Przyznała, jednak że ojciec postawił rowery w nieprzepisowym miejscu, żeby 5-latka mogła usiąść, ale później je ustawił w odpowiedniej lokalizacji.
Rower w autobusie. Czy kierowca mógł ich wyprosić?
Brak monitoringu zdaje się jednak dosyć podejrzany. Rzecznik MZA w rozmowie z GW tłumaczył to "zdarzeniem losowym". Firma obsługująca kamery w autobusach poinformowała, że nie ma nagrania na twardym dysku, bo nie zapisało się ze względów technicznych . Z kolei rzecznik ZTM zapowiada, że przewoźnik za niedziałający monitoring może zapłacić kary finansowe.
Zgodnie z regulaminem ZTM, pasażerowie mogą przewozić rower w autobusie, pod warunkiem, że są wolne miejsca. Jeśli jednak do pojazdu będzie chciała wejść matka z dzieckiem w wózku, czy osoba poruszająca się na wózku inwalidzkim, rowerzyści mają obowiązek ustąpić im miejsca. Rowery nie mogą również utrudniać pasażerom wsiadania i wysiadania z pojazdu.
Problem w tym, że jeśli spojrzy się zarówno na przedstawione wyjaśnienia kierowcy MZA, jak i czytelniczki GW to rozbieżności zbytnio nie ma. Składająca skargę przyznała, że na początku jej mąż postawił rowery w miejscu niedozwolonym, to samo mówi kierowca (jedyna różnica, to fakt, że kierowca mówi o rowerze na siedzeniach). Nie zaprzeczono również, że rowerzyści upierali się przy swoim i nie chcieli wysiąść z autobusu. A rzecznik ZTM sam twierdzi, że to do kierowcy należy decyzja o tym, czy można przewozić rower autobusem.
Źródło: Gazeta Wyborcza
Artykuły polecane przez redakcję zdrogi.pl
Widziałeś coś nietypowego na drodze? Koniecznie napisz do nas na adres: redakcja@zdrogi.pl
zDrogi.pl - to portal poświęcony motoryzacji, temu, co dzieje się na polskich drogach i Wam - kierowcom. Dodaj nas do ulubionych w przeglądarce. Masz ciekawy temat? Napisz na redakcja@zdrogi.pl lub daj nam znać na facebookowym profilu zDrogi.pl