ZDrogi.pl > Aktualności > Były reprezentant śmiertelnie potrącił staruszkę na pasach. W końcu zabrał głos
Piotr Szczurowski
Piotr Szczurowski 19.03.2022 14:50

Były reprezentant śmiertelnie potrącił staruszkę na pasach. W końcu zabrał głos

Tomasz Hajto opowiada o wypadku
PRZEMYSLAW SZYSZKA/SE/EAST NEWS

O sytuacji było dość głośno jakiś czas temu. Tomasz Hajto w 2007 roku potrącił na przejściu dla pieszych w Łodzi 74-letnią Czesławę D.

Były piłkarz reprezentacji Polski znacznie przekroczył prędkość, poruszając się w terenie zabudowanym 120 kilometrów na godzinę.

Tomasz Hajto, po raz pierwszy od lat, zdecydował się wrócić do tego traumatycznego momentu.

Hajto w 2007 roku przeżył wielką traumę. Były piłkarz reprezentacji Polski nie zwracał uwagi na ograniczenia prędkości i poruszał 120 kilometrów na godzinę w miejscu, gdzie obowiązywało ograniczenie do 50. Doszło do tragedii.

Na jedno z przejść dla pieszych weszła 74-letnia Czesława C, którą pojazd prowadzony przez Tomasza Hajtę z ogromną siła uderzył. Sportowiec nie miał szans wyhamować i trafił kobietę, wyrzucając ją do góry. Spadła na przednią szybę auta i zmarła w wyniku odniesionych obrażeń.

Minęło 13 lat, choć rodzina tragicznie zmarłej Czesławy D. wybaczyła piłkarzowi, to on sam wciąż bardzo przeżywa wypadek.

Swoje odczucia opowiedział Cezaremu Kowalskiemu, z którym współtworzył swoją biografię. Książka „Tomasz Hajto. Ostatnie rozdanie” stanowi rozliczenie się byłego obrońcy z dotychczasowym życiem.

Tomasz Hajto zdradził, że po wypadku miał nawet myśli samobójcze.

„Długo nie mogłem się po tym podnieść psychicznie - byłem zdruzgotany, nie potrafiłem znaleźć sobie miejsca. Nie jestem człowiekiem ze skały, pękłem, nie mogłem się otrząsnąć. Przelatywały mi przez głowę różne myśli, również taka, żeby ze sobą skończyć...” - czytamy w jednym z fragmentów.

- Przyczyną wypadku było niezachowanie ostrożności i nieustąpienie pierwszeństwa pieszej - mówił niedługo po wypadku Mirosław Mocor, rzecznik Komendanta Miejskiej Policji w Łodzi Mirosław Mocor.

Śmierć Czesławy D. była ciosem dla całej rodziny, która mimo to postanowiła Hajcie wybaczyć. - Wybaczam panu Hajcie, bo to był wypadek, choć dla mnie wielka tragedia - stwierdził pan Sławomir na łamach portalu lodz.naszemiasto.pl.

Tagi: Wypadek Mandat
Powiązane