Pijany wjechał na czerwonym i zabił 17-latkę. Usłyszał zarzuty - Wideo
Kierowca audi, w chwili wypadku miał ponad promil alkoholu w organizmie. Mężczyzna wjechał na skrzyżowanie z prędkością około 85 km/h i zignorował czerwone światło. Rozpędzony pojazd uderzył w prawidłowo jadącego fiata.
Mężczyzna stanie przed sądem w Łodzi. Właśnie ruszył proces w sprawie spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym. Do zdarzenia doszło 30 maja 2020 roku na skrzyżowaniu al. Włókniarzy z ul. Konstantynowską. 44-letni wówczas kierowca, będąc pod wpływem alkoholu, wjechał na czerwonym świetle w fiata bravo. Mężczyzna nie miał też uprawnień do prowadzenia pojazdów.
W aucie poszkodowanych znajdowały się cztery osoby, w tym troje dzieci w wieku 7, 13 i 17 lat
Mrożący krew w żyłach wypadek zarejestrowała kamera monitoringu. Na nagraniu widać, że kierowca fiata nie miał możliwości w żaden sposób uniknąć wypadku. Rozpędzone audi wjechało wprost w prawy bok pojazdu.
Najbardziej ucierpiała 17-latka, która siedziała na przednim fotelu pasażera - to jej część samochodu przyjęła znaczną część uderzenia. Dziewczyna w bardzo ciężkim stanie trafiła do szpitala, gdzie przeszła operację neurochirurgiczną. Lekarzom nie udało się uratować jej życia.
Mężczyźnie grozi dożywocie. Usłyszał zarzut morderstwa
Rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Łodzi poinformował, że kierowca Audi został oskarżony m.in. o zabójstwo 17-latki i spowodowanie obrażeń ciała oraz usiłowanie zabójstwa pozostałych osób podróżujących samochodami, które brały udział w zdarzeniu. Mężczyźnie grozi kara dożywotniego pozbawienia wolności.
Jak ustalili śledczy, audi jechało al. Włókniarzy od strony ul. Srebrzyńskiej. W pojeździe, oprócz kierowcy, znajdowała się pasażerka.
44-latek, będąc pod wpływem alkoholu, zignorował czerwone światło i wjechał na skrzyżowanie. Mężczyzna doprowadził do zderzenia z Fiatem Brava, w którym oprócz kierowcy była trójka jego dzieci - dwie córki w wieku 17 i 7 lat oraz 13-letni chłopiec.
Sprawca przyznał się do spowodowania wypadku pod wpływem alkoholu, ale nie przyznał się do zabójstwa. Tłumaczył, że był przekonany, iż wjeżdża na skrzyżowanie na zielonym świetle. 44-latka poddano badaniom sądowo-psychiatrycznym, które nie dały żadnych podstaw do kwestionowania jego poczytalności.
Nagranie z monitoringu udostępniamy poniżej:
Źródło: Interia.pl