Opony z kolcami – konstrukcja, przepisy, zastosowanie
Czy w Polsce można jeździć na oponach z kolcami?
Zgodnie z przepisami w Polsce nie wolno poruszać się po drodze w oponach innych niż dopuszczone do ruchu, a w tym znajdują się opony całoroczne, zimowe, letnie, bieżnikowane, ale nie opony z kolcami. Prawo o ruchu drogowym, a dokładniej artykuł 60., mówi, że żadne opony z trwale umieszczonymi na nich elementami przeciwślizgowymi nie mogą być używane na polskich drogach publicznych.
Jedyny rodzaj samochodu, który ma prawo stosować takie ogumienie, to popularne wyścigówki. Chodzi o samochody przeznaczone do jazdy sportowej i tylko w trakcie wyścigów i rajdów zimowych. Co więcej, do wykorzystania kół z kolcami potrzebna jest wówczas zgoda zarządcy drogi, czyli województwa, miasta, gminy – zależnie, kto nim jest.
Czy w związku z tym za nieprzestrzeganie przepisu, a więc za jazdę w oponach uzbrojonych w kolce, można dostać mandat? Jak najbardziej, choć nie jest on wysoki. Wynosi zaledwie 100 złotych, ale kara na tym się nie kończy. Kierowca w czasie kontroli traci także dowód rejestracyjny do czasu, aż usunie nieprawidłowe elementy z ogumienia. W tym przypadku musi zmienić opony.
Krótka historia metalowego bolca
A jak to się w ogóle stało, że tego typu ogumienie pojawiło się na kołach aut? Kiedy wymyślono opony z kolcami? Nietrudno się domyślić, że musiało być to w miejscu utrudniającym zimową jazdę. Tego rodzaju opony powstały w latach 50. XX w. w Skandynawii. Chciano w ten sposób zwiększyć bezpieczeństwo na drogach w niesprzyjającym klimacie.
Mroźne zimy minionego wieku dokazywały na tyle, że większość samochodów wówczas poruszających się po drogach północy Europy, było wyposażonych w specjalne ogumienie. W dwóch następnych dekadach moda i potrzeba przeniosły się na większą część Starego Kontynentu i dotarły do Stanów Zjednoczonych. Ale już w latach 70. opracowano badania, które wskazywały na negatywny wpływ opon wyposażonych w kolce na stan nawierzchni bez śniegu, co przekładało się na pogorszenie bezpieczeństwa.
Szybko większość krajów odeszła od tego rodzaju eksperymentów, przechodząc na czasowo zakładane kolce czy łańcuchy. Tylko w niektórych krajach kolce w oponach nie zostały zakazane, ale i w nich wprowadzono obostrzenia. Dziś na przykład do miast w Szwecji wolno wjechać w kolcach, ale trzeba dodatkowo zapłacić. W ten sposób liczba samochodów wyposażonych w takie ogumienie znacząco spadła.
Jak skonstruowana jest opona z kolcami?
W jaki sposób zbudowano opony, które dzięki kolcom mają lepszą przyczepność na drogach ośnieżonych i oblodzonych? Z wyglądu takie ogumienie przypomina zimówki. Jedyną różnicą jest to, że w konstrukcji bieżnika umieszcza się metalowe elementy, które są antypoślizgowe i mają dać przyczepność na śniegu lub lodzie. Oczywiście im większa opona, tym więcej kolców potrzeba. Standardowo od 60 do 120.
Zwykle kolce mają od 10 do 15 mm długości. Te używane w ciężarówkach mogą jednak dochodzić nawet do 30 mm. Właściwie opony z kolcami mają dwie części. Pierwszą jest korpus. To element zagnieżdżony w oponie. Zwykle wykonuje się go z aluminium, by uzyskać jak najmniejszą wagę. Czasem może to być stal lub nawet plastik. Ten ostatni jest oczywiście najmniej trwały.
Druga część to tzw. kolec właściwy. Jest to sama końcówka, o wiele węższa niż korpus, która wykonana jest z bardzo odpornego na uszkodzenia mechaniczne i ścieranie węglika wolframu. Średnio wystaje ponad powierzchnię opony o 1,5 mm, dzięki czemu zatapia się w śnieg i zwiększa powierzchnię przyczepną. Całe wyposażenie obciąża samochód, bo jedna sztuka waży około 2 g.
W wyglądzie opona z kolcami nie różni się wiele od opony radialnej, podobnie zresztą w konstrukcji. Oczywiście może się zdarzyć, że grubość bieżnika pod rowkami jest większa, przez co gwarantuje separację między opasaniem ze stali a dołem korpusu. Zbyt cienka guma mogłaby ulegać parceniu i powodowałaby, że opona byłaby o wiele bardziej podatna na sól oraz wodę. Jednak jazda na asfalcie może przyczynić się do uszkodzenia mocowań.
Gdzie pojedziesz na kolcach i kiedy jazda w takich oponach miałaby sens?
Nie dziwi fakt, że rozwiązanie to powstało w XX wieku. Mieliśmy już wówczas możliwości technologiczne pozwalające na produkcję tego rodzaju dodatków, a zimy były naprawdę mroźne. Nawet w latach siedemdziesiątych minionego stulecia wielkie śnieżyce, bardzo niska temperatura i niesprzyjająca aura pokrywały cały kraj, a nie tylko rejony niedaleko gór. Jednak z czasem sens używania kolców zmalał.
Kraje europejskie są podzielone na dwa standardy, zależnie od intensywności sezonu zimowego i w związku z nim korzysta się z opon z kolcami lub z nich zupełnie rezygnuje.
Standard dróg czarnych – to sytuacja, w której opady śniegu nie występują lub występują na tyle rzadko, że odśnieżanie dróg do gołego asfaltu ma sens. To wszystkie kraje południa, ale także kraje ze zmienną pogodą, jak choćby Polska. Szacuje się, że w naszym kraju niemal 80% sezonu jeździ się na dobrze odśnieżonym asfalcie posypanym solą.
Standard dróg białych – to sytuacja, która występuje na północy Europy oraz w Kanadzie. W takich miejscach surowe warunki zimowe utrudniają usuwanie oblodzeni, śniegu itp. To północne krańce Szwecji, prawie cała Norwegia czy północ Finlandii. Wszystko przez koszty, bo niemal cały czas sypiący śnieg musiałby być natychmiast zbierany. W takich sytuacjach zostawia się więc ubitą warstwę lodu i śniegu, a zbiera tylko nadmiar.
Opony z kolcami mają więc sens w Skandynawii, na północy Rosji czy w Kanadzie. Pozostałe miejsca na mapie są raczej wystarczająco oddalone od surowych zimowych klimatów, by nie musieć przejmować się tym, że przez całą zimę trzeba będzie jeździć w standardzie białej drogi. W Polsce zastanawiamy się coraz częściej, czy jest sens zmieniać opony na zimowe, skoro śniegu praktycznie nie oglądamy.