Policja wyciągała Gortata z samochodu. Wezwano do niego aż cztery radiowozy
W Stanach Zjednoczonych, o czym wiedzą chyba wszyscy, od pewnego czasu panują dość nerwowe nastroje. Wszystko z powodu ruchu „Black Lives Matter” rzekomo mającemu na celu walkę z rasizmem.
Jak się okazuje, jest to też idealna okazja do wielu napaści i grabieży. To dodatkowo "motywuje" policjantów do zdecydowanych działań.
Wszystko zaczęło się od śmierci Georga Floyda, który został brutalnie potraktowany przez funkcjonariuszy policji. Czas pokazał, że miał swoje za uszami, ale mimo to wiele osób nie ma wątpliwości, że funkcjonariusze w trakcie interwencji kierowali się rasizmem.
Policja w Stanach Zjednoczonych niema łatwego życia. Mierzyć się musi z ostrą falą krytyki społeczeństwa.
W Stanach panuje przeświadczenie o nieuzasadnionej brutalności amerykańskiej policji. Na ten temat wypowiedział się ostatnio w rozmowie z portalem „Sportowe Fakty” polski koszykarz, Marcin Gortat.Jak się jednak okazuje, wielkie nieprzyjemności ze strony policji miał także, znany z występów w NBA, Gortat.
Policja zatrzymała swojego czasu polskiego sportowca. Kontrola drogowa przebiegała jednak zupełnie inaczej niż w Polsce.
- Osobiście byłem dwa razy wyciągnięty z samochodu w czasach mojej kariery w NBA. Nie były to miłe sytuacje, zwłaszcza że nic nie zawiniłem. Policjant, który mnie zatrzymał, przestraszył się, bo jestem wielkim facetem. Wezwał cztery inne radiowozy, które zajechały mi drogę. Tak wyglądała rutynowa kontrola papierów - zdradził w rozmowie z portalem „Sportowe Fakty” Gortat.
Wszystko to w związku z głośnym protestem koszykarzy NBA, którzy wobec zaistniałej sytuacji odmówili rozegrania meczu.
- Czy to jest normalne? Nie. Taka niestety jest kultura w USA, dlatego koszykarze NBA wystąpili, bo chcą radykalnych zmian - podkreślił sportowiec.Wygląda na to, że nawet znani sportowcy muszą mierzyć się z amerykańską policją. Nie jest z pewnością nic przyjemnego.