Opel Meriva - udany poprzednik Crosslanda X?
Najmniejszy minivan idący za trendami
Popularność minivanów w Japonii jest ogromna. Tam samochody nie muszą mieć opływowego kształtu, dobrych osiągów, a jedynie duży bagażnik i miejsce do przewożenia pasażerów, w którym każdemu będzie wygodnie. Moda na zmniejszone vany przyszła także do Europy i przez pierwszą dekadę XXI wieku próbowała znaleźć dla siebie miejsce. Ostatecznie musiała spasować, ale zostawiła po sobie choćby Opla Merivę.
Samochód ten zadebiutował w 2002 roku jako najmniejszy z minivanów w całej gamie Opla. Zbudowano go na bazie Corsy, miał więc być nieco większym samochodem miejskim i należało do segmentu B. W założeniu miał być pojemny – tak dla pasażerów, jak i dla bagażu, stąd choćby zastosowanie systemu Flex Space, który umożliwiał łatwe przesuwanie i składanie foteli, by dowolnie dopasowywać przestrzeń bagażnikową.
Wielkim minusem minivana była bryła. Stylistyka nie była powalająca, szerokie słupki utrudniały widoczność, a kształt klina, którą przybierało nadwozie, sprawiał, że trudno było o dobrą aerodynamikę. Wysoko poprowadzona linia dachu, który do bagażnika nie zniża się, sprawia, że pod względem designu było to jedno z brzydszych aut Opla. Za to pod względem wygody było odwrotnie.
Trzeba podkreślić, że nawet wysokie osoby wygodnie podróżowały Oplem Merivą. Auto nie było jednak przyjemne w prowadzeniu, bo początkowo wybór jednostki napędowej ograniczał się do 87-, 101- czy 125-konnego benzyniaka oraz do dwóch Diesli – 75 lub 100 KM CDTi. Dopiero face lifting z 2006 roku wprowadził wersję OPC z silnikiem 1.6 l i mocą 180 koni.
Nietypowe tylne drzwi i inne smaczki II generacji Opla Merivy
Choć popularność tego typu nadwozia zaczęło słabnąć, w 2010 roku Opel zdecydował się na wprowadzenie II generacji Merivy. T ym razem jednak postanowiono zmienić koncepcję. Powstał system FlexDoor, który umożliwiał otwieranie drzwi przeciwnie do kierunku jazdy pod kątem 85 stopni. Nie powielono jednak rozwiązania z Forda B-Max i nie ucięto środkowego słupka, wybierając ponad wygląd względy bezpieczeństwa.
Projektanci postarali się, by stylistyka przestała razić w oczy. Pojawiły się ostre linie, niecodzienny, nieregularny kształt okien czy tył z przetłoczeniami, co sprawiło, że Opel Meriva przestał być nudny. Sylwetka nie była może sportowa, ale auto prezentowało się całkiem świeżo i nowocześnie, a do tego nie starzeje się tak szybko. W środku pojawił się ten sam system organizacji wnętrza.
Komfort pasażerów, mimo zmian w stylistyce, się nie zmieniła. Dalej można było przyjemnie podróżować, a na dodatek postawiono na nowsze fotele, które uchodzą za całkiem wygodne. W aucie jest bardzo wiele miejsca na nogi czy głowę nawet wysokich osób. To wszystko sprawiło, że Opel Meriva przestał być kiepsko wykonanym samochodem przeznaczonym tylko do przemieszczania się z jednego miejsca na drugie.
Do wyboru był tylko jeden silnik benzynowy o pojemności 1.4 litra. Różnił się osiągami, bo najmocniejszy mógł dać 140, a najsłabszy 100 KM. Co ciekawe zadbano o to, by średni wariant (moc 120 KM) mógł zostać wyposażony w fabryczną instalację gazową. Do wyboru były także dwa Diesle – 1.3 i 1.7 o maksymalnej mocy 130 KM (136 KM po face liftingu z 2013 roku).
Dlaczego Meriva stała się Crosslandem X?
Ocena pierwszej generacji Merivy jest raczej negatywna. Kiepski wygląd, słabe własności jezdne, wysokie spalanie i dość duża awaryjność, zwłaszcza silników Diesla. Poprawiona II generacja była już o wiele lepsza – tak wyglądem, jak i technicznie – jednak nie mogła zmienić tego, jak zmieniał się rynek motoryzacyjny. Minivany w Europie bardzo szybko odeszły w niepamięć, a zostały zastąpione przez większe SUV-y lub mniejsze crossover, takie jak Crossland X.