Zabezpieczenie antykorozyjne samochodu - Co robi fabryka, a co możemy zrobić sami?
Czynniki wpływające na to, że auta rdzewieją
Choć mogłoby wydawać się, że w XXI wieku wiemy o świecie o wiele więcej niż w latach 50. czy 60. ubiegłego wieku, to jednak rdza pozostaje problemem motoryzacji. Chyba każdy wie, że „francuzy to się psują, a japońce to rdzewieją”. I choć już dziś nie jest to tak szybko występujący problem, jak przed wieloma dziesięcioleciami, to jednak wciąż nasze pojazdy może zjeść rdza.
Dlaczego w ogóle do tego dochodzi? Powodów jest przynajmniej kilka. Najprostszy to starzenie się materiału przyspieszone przez działanie soli. Znajduje się ona na drogach zimą i walnie przyczynia się do tego, że auto rdzewieje. Czy to oznacza, że zabezpieczenie antykorozyjne nie jest potrzebne na dalekim południu Europy? Niekoniecznie. Sól tylko pogłębia problem.
Auta muszą być lekkie, by zmniejszone, odprężone silniki dawały radę wykrzesać z nich dynamizm i prędkość. A skoro tak, to trzeba oszczędzać na wadze każdej części. Lekka blacha jest o wiele bardziej podatna na rdzę i inne zmiany niż gruba i ciężka, dlatego w autach mamy idealną sytuację – warunki atmosferyczne, sposób korzystania, a nawet wykonanie. To jednak nie oznacza, że w tym aspekcie nic się nie zmienia.
Jak fabrycznie zabezpiecza się blachę przed rdzą?
Dziś fabryki doskonale zdają sobie sprawę z tego, że korozja jest poważnym problemem. Dlatego praca przy produkcji auta nie zamyka się w skonstruowaniu, ale także na właściwym zabezpieczeniu blach, karoserii i wszystkich innych elementów. A zaczęło się właściwie jeszcze w latach 80., w których koncern Audi wprowadził na szeroką skalę cynkowanie – jedno z pierwszych fabrycznych zabezpieczeń antykorozyjnych.
Z czasem samo cynkowanie przestało wystarczać i dziś nadwozie jest prawdziwie przygotowywane, zanim opuści taśmę produkcyjną i trafi do kierowców. W jaki sposób? Pierwszy etap to właśnie cynk. Nakłada się go cienką warstwą o grubości od 5 do 10 mikrometrów. Dzieje się to poprzez galwanizowanie w procesach natryskowych oraz poprzez kąpiele fosforanowe. Dzięki wykorzystaniu prądu składnik zabezpieczający osiada na nadwoziu.
Proces nakładania różnych zabezpieczeń może przebiegać zupełnie inaczej, w zależności od modelu. Często po cynkowaniu czas na malowanie kataforyczne. Całe nadwozie zanurza się w farbie antykorozyjnej i podłącza prąd. Ujemnie naładowana blacha przyciąga cząstki farby, które mają ładunek dodatni. W ten sposób wypełnia się wszystkie zakamarki konstrukcji. Na koniec element musi zostać wygrzany w piecu.
Często stosuje się także uszczelniacz. Nakłada się go w miejscach szczególnie narażonych na kontakt z wilgocią, ale także na przykład na najbardziej newralgicznych zgrzewach blach. Z kolei na podwozie używa się warstwy PCV natryskiwanej bezpośrednio na blachę. Dodatkowym plusem tego zabezpieczenia antykorozyjnego jest tłumienie dźwięków i zapobieganie przed uszkodzeniami mechanicznymi.
Dopiero tak przygotowane nadwozie lakieruje się podkładem, lakierem bazowym i powierzchniowym lakierem bezbarwnym. Do tego w odpowiednich miejscach uzupełnia się całość gorącym woskiem, dzięki czemu dba się o trwałość warstw wierzchnich. Dopiero tak przygotowane auto jest dalej składane i przygotowane do jazdy.
Dodatkowe możliwości zabezpieczenia auta
Zależnie od wykonanej pracy przez producenta, po kilku lub kilkunastu latach auto zaczyna rdzewieć. W związku z tym trzeba samodzielnie postarać się, by elementy metalowe zabezpieczyć. Problemem są na przykład uszkodzenia mechaniczne wywoływane przez żwir, piasek, kamienie czy czynniki atmosferyczne. Dlatego prędzej czy później trzeba zabrać się za zabezpieczenie antykorozyjne.
Wyróżniamy trzy ich rodzaje:
-
Środki zabezpieczające nadwozie;
-
Środki zabezpieczające podwozie;
-
Środki do profili zamkniętych.
Najczęściej kierowcy stawiają na zabezpieczenia podwozia, zwykle sięgając po tzw. baranki. Są to środki, które zabezpieczają metal mechanicznie, a niektóre wchodzą w reakcję z rdzą i ją neutralizują. Jeśli korzystamy z uprzejmości znajomego mechanika, należy dowiedzieć się, jakim rodzajem spreju pokryto auto. Zwykle jest to trwała masa na bazie kauczuku i tworzyw sztucznych, która rozciąga nad podwoziem cienką warstwę chroniącą. W ten sposób to, co za barankiem, nie jest podatne na szkodliwe działanie czynników zewnętrznych.
Nie musimy korzystać z pomocy fachowców. Możemy samodzielnie przygotować auto do walki z rdzą. Na początek na pewno trzeba je dokładnie umyć i wysuszyć podwozie, na które nakładany będzie specyfik. Następnie trzeba zdrapać już istniejące wykwity rdzy. W tych miejscach nowa warstwa wypełni ubytek i na nowo zwiąże się z powierzchnią. Należy robić to dokładnie i usunąć tak wiele zardzewiałych elementów, jak to tylko możliwe. Można do tego wykorzystać np. szpachelkę.
Dużym minusem tej metody jest sposób nakładania. Wymagany jest specjalny pistolet, który pozwoli nałożyć kauczuk tak, by utworzył się wzór sierści baranka, skąd wzięła się nazwa tej metody. Oczywiście najpierw należy zabezpieczyć karoserię i nadwozie, a następnie metodycznie i powoli spryskać całe podwozie. Grubość zabezpieczenia antykorozyjnego powinna wynosić od 0,5 do nawet 2 mm. Dobrze jest także zabezpieczyć profile zamknięte nadwozia, progi, podłużnice czy wnętrza drzwi, które są narażone na działanie wykwitów rdzawego towarzysza blach.
Czy opłaca się walczyć z korozją?
Jaka jest cena walki z korozją? Na pewno wysoka, bo warto pamiętać, że pojawienie się rdzawych wykwitów bardzo znacznie obniża wartość samochodów. Nieskorodowany wóz powyżej 10 lat jest dużym plusem i w związku z tym jego cena nie spada tak szybko. Dlatego warto postawić na profesjonalne zabezpieczenie antykorozyjne, które zadba o odpowiednią ochronę dla podwozia.