Skutki niezapłaconego mandatu. Czy warto?
Jakie są wówczas możliwości? Zazwyczaj sprawa trafia do sądu, który – choć może i stereotypowo jest dość nierychliwy – w końcu załatwia kwestię opłat. Czy w ogóle udaje się wówczas uniknąć kary? Bardzo rzadko. Zwykle policjanci dysponują zapisem z kamery, wskazaniami radarowymi i własnymi doświadczeniami, w związku z czym nieprzyjmowanie mandatu może być tylko sposobem na złagodzenie kary.
Dzieje się tak wówczas, gdy pomiar jest niejednoznaczny. Chodzi o to, że radar może nie wskazać dokładnej wartości, a jej bardzo przybliżoną interpretację. Jeśli kierowca przekroczył prędkość o 21 km/h, to równie dobrze mogło to być 20 km/h, co oznaczałoby niższy wymiar kary i mniej punktów karnych . Dlatego w niektórych przypadkach warto mandatu odmówić, a w pozostałych nie ma co liczyć na złagodzenie kary.
Kto jest odpowiedzialny za ściągnięcie mandatu i ile mamy na jego zapłacenie?
Standardowo, jeśli kierowca otrzymuje karę finansową za przekroczenie przepisów, ma 7 dni na zapłacenie mandatu od daty jego wystawienia. Od policjanta powinien otrzymać druk z dokładnymi informacjami odnośnie do złamanych przepisów oraz dokładny opis tego, jaki mandat został na niego nałożony. Jeśli druku zabraknie, nie będzie także podstawy do zapłaty.
Egzekwowanie zapłaty mandatu karnego nie leży w gestii Policji. Jest wykonywane każdorazowo przez naczelnika Urzędu Skarbowego, któremu podlega osoba popełniająca wykroczenie drogowe. Niezapłacony mandat nie jest więc problemem służb, a dostęp do finansów obywateli w Urzędzie Skarbowym jest tak swobodny, że brak wpłaty szybko zostanie naprawiony.
Zanim jednak US może przystąpić do pracy, musi czekać na sygnał od urzędu posiadającego prawo wykonawcze. W przypadku mandatów jest to prezydent lub burmistrz miasta albo wójt danej gminy. Procedura może trwać kilka tygodni, ale trudno liczyć, że potrwa dłużej niż 3 lata, bo po takim czasie przedawniają się niezapłacone grzywny za złamanie przepisów w ruchu drogowym.
Nie zapłaciłem mandatu – co się wydarzy?
Wiemy już, że za ściąganie należności odpowiada Urząd Skarbowy, ale potrzebuje sygnału od władzy wykonawczej na terenie, na którym zamieszkuje kierowca. Co dzieje się, gdy taki sygnał się pojawi? Jeśli ma to miejsce w ciągu 3 lat od wystawienia mandatu, to procedura rusza i środki za niezapłacony mandat zostają ściągnięte. Jeśli jednak trzy lata minęły, sprawa jest umarzana.
Pierwszy ruch Urzędu Skarbowego to odciągnięcie niezapłaconej grzywny od zwrotu podatku. Chodzi o to, by jak najmniej obciążać budżet obywatela. W ten sposób zwrot będzie potrącony o kwotę, której kierowca nie uiścił. Jeśli jednak jest on niższy niż kara, wówczas US szuka kolejnych źródeł dochodu obywatela. W tym przypadku mowa o pensji.
Formalnie Urząd Skarbowy może zająć rentę, emeryturę, zwrot podatku lub część pensji na poczet opłaty mandatowej. Warto wiedzieć, że w tym przypadku nie są naliczane odsetki, ale z drugiej strony ściągnięcie kwoty możliwe jest nawet bezpośrednio z konta bankowego i nie musi być poprzedzone wezwaniem do zapłaty czy ostrzeżeniem. Dopiero na koniec możliwe jest wysłanie dozorcy podatkowego, co w praktyce się nie zdarza. Warto o tym pamiętać.
Czy fotoradar to rzeczywiście co innego?
Nieco inaczej wygląda sytuacja z niezapłaconym mandatem wystawionym na podstawie fotografii z fotoradaru. Tym zajmuje się Inspektorat Transportu Drogowego. Zdjęcie trafia najpierw do systemy CANARD, gdzie analizuje się je i obrabia. Po odczytaniu numerów pojazdu i skonfrontowaniu ich z Centralną Ewidencją Pojazdów i Kierowców ITD. Ma 180 dni na dostarczenie mandatu.
Osoba, która otrzyma wezwanie, musi albo się przyznać, albo wskazać kogoś, kto mógł w danym momencie kierować sfotografowanym pojazdem. Jeśli odmówi wskazania sprawcy, grozi grzywna, lecz nie ma naliczanych punktów karnych. W ten sposób można uniknąć przynajmniej połowy kary. Jeśli mandat nie będzie przyjęty, sprawa trafia do sądu.
Otrzymałem mandat. Czy warto go nie płacić?
Zwłoka w płaceniu grzywny za wykroczenia drogowe jest nieopłacalna. Zwykle osoby, które przyjęły niezapłacony mandat, muszą ponieść dodatkowe koszty związane z opłatą administracyjną. Ich wysokość waha się od 30 do 100 złotych. Kwota, którą trzeba było uiścić, i tak zostaje pobrana z podatków czy pensji, w porozumieniu z bankiem. Dlatego jeśli nie chcemy płacić i koniecznie mamy zamiar uniknąć kary, należy nie przyjąć mandatu i szukać swoich szans w sądzie. Choć i tak są dość niskie.