Przyszłość Formuły 1 bez Red Bulla? Głównym problemem kwestia rozwoju silników

Formuła 1 bez Red Bulla? Spekuluje się, że ekipa z Milton Keynes wkrótce może opuścić elitę. 

Formuła 1 od wielu dekad ma swoich oddanych fanów. Elitarne wyścigi elektryzują spore grono osób, wzbudzając szybsze bicie serca. Pewne doniesienia mogą zdecydowanie podnieść temperaturę sympatykom jednego z czołowych teamów w stawce F1.

Wszystko wskazywało, że temat oraz ewentualne zastrzeżenia dotyczące silników w F1 to melodia przeszłości. Jak się niedawno okazało, nie jest tak do końca.

Dopiero w sezonie 2026 pojawią się nowe jednostki, dlatego wiele osób sądziło, że temat nie będzie drażliwy przynajmniej do końca 2025 roku.

Spore problemy dotykają natomiast zespół Red Bull Racing. Wynikają one głównie z wycofania się Hondy z Królowej Motosportu po sezonie 2021. Decyzja japońskiego koncernu znacząco zmieniła reguły gry.

Główny problem Red Bulla polega na tym, że zespół chce w latach 2022-2025 odkupić silniki do Hondy i montować je w swoich bolidach. Aby jednak ten pomysł miał jakikolwiek sens, zespół z Milton Keynes oczekuje zamrożenia rozwoju jednostek napędowych.

Szanse na spełnienie oczekiwać Red Bulla są jednak znikome. Na ewentualne odejście ekipy z Milton Keynes niewzruszony jest Jean Todt, który dosadnie wyjaśnił, że nie da się szantażować.

Odejście RB ze świata Formuły 1 ma nikłe szanse powodzenia. Każdy kojarzy markę napoi energetycznych głównie dzięki F1. Todt ma tego świadomość i dla niego ważniejsza jest dyskusja na temat nowych silników, jakie mają się pojawić w przyszłości.

- Rozmawiamy o silniku przyszłości. Chcę zobaczyć wszystkie możliwe propozycje na stole, zlecić analizę moim ekspertom, tak by wybrali najlepsze opcje. Emocje i uczucia muszą odejść na bok. W przeciwnym razie podejmiemy błędne decyzje, a na to nie możemy sobie pozwolić - przekazał jasno Todt.